Nie oznacza to bynajmniej, że nie próbuję i innych ciast ze śliwkami.
Dziś postanowiłam wzbogacić o ten dodatek kantyczkę.
Przepis na kantyczkę mam od bardzo dawna, wyszperałam go jakieś 20 lat temu :D w którymś z numerów "Poradnika Domowego". Ciasto wygląda efektownie, składa się bowiem z trzech przeplatających się warstw: białej, kakaowej i makowej. Tradycyjnie do ciasta dodaje się posmarowane dżemem okrągłe biszkopty, dziś u mnie zamiast nich śliwki.
składniki (na dużą blachę):
ciasto:
ciasto:
1,5 kostki margaryny (375g)
8 jaj
2 szkl cukru
2,5 szkl mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
łyżeczka ekstraktu waniliowego
szczypta soli
ponadto:
0,5 szkl suchego maku
2 łyżki ciemnego kakao
2 łyżki mleka
ok 0,5 kg śliwek
polewa:
1 gorzka czekolada
odrobina mleka
płatki migdałów
Margarynę (koniecznie w temperaturze pokojowej) utrzeć z cukrem na puch, następnie dodawać po jednym żółtku i ekstrakt migdałowy.
Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia, wmiksować do masy.
Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę, delikatnie wymieszać z resztą ciasta.
Ciasto podzielić na 3 części, do jednej dodać mak, do drugiej kakao i mleko trzecią zostawić białą.
Do wyłożonej papierem do pieczenia blaszki wykładać kolejno ciasto białe, ciemne i makowe (nie muszą być bardzo równo rozsmarowane).
Śliwki wypestkować, połówki pionowo wbijać w ciasto w niewielkich odstępach.
Wstawić do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni, piec ok 50 minut (do tzw. suchego patyczka).
Czekoladę rozpuścić z dodatkiem mleka, polać ciasto.
Wygląda wspaniale. Może kiedyś ucieka. Pozdrawiam serdecznie Zosia
OdpowiedzUsuńWygląda apetycznie :)
OdpowiedzUsuń