Przepis ze starego bloga :)
Warto przypomnieć, przepyszne ciasto bez pieczenia.
Trzeba się odrobinę porozpieszczać w ten trudny czas ;)
Ciasto, które chcę dziś pokazać wygląda jak popularna "chatka puchatka" czy też "chatka baby jagi", smakuje zaś jak maxi king!
A jak smakuje? Tego się nie da opisać, to trzeba spróbować!
Ciasto wygląda niezwykle apetycznie: trójkątne kawałki z karmelowym sercem, otulone mlecznym kremem, polewa z gorzkiej czekolady i grubo-siekane orzechy na wierzchu-mmmm!
Aby ciasto nie było zbyt słodkie - mój mężczyzna nie przepada za nadmiarem słodyczy...-do przygotowania ciasta użyłam krakersów, świetnie komponują się z całą resztą.
Chatka maxi kinga nie wymaga pieczenia, jest prosta w przygotowaniu.
Trzeba tylko pamiętać, że należy przygotować ją odpowiednio wcześniej.
składniki:
krem:
200 g masła
280 serka waniliowego (np Danio)
150 g serka naturalnego (np bieluch)
200 g mleka w proszku
ponadto:
36 słonych krakersów
100 g ciemnej, gorzkiej czekolady
odrobina mleka
200 g orzechów włoskich
200 g karmelu (z puszki, polecam Gostyń, moim zdaniem jest najlepszy)
Wszystkie składniki kremu powinny mieć temperaturę pokojową.
Masło utrzeć na puch, stopniowo dodając naprzemiennie serek i mleko.
18 krakersów ułożyć na folii aluminiowej, blisko siebie, w 3 rzędach, po 6 sztuk.
Wyłożyć połowę kremu, delikatnie rozsmarować.
Przykryć drugą warstwą krakersów, rozłożyć resztę kremu.
Karmel przełożyć do rękawa cukierniczego, na środku wycisnąć dekoracyjny "wałeczek".
Pomagając sobie folią zewnętrzne warstwy krakersów unieść do góry i złożyć w chatkę.
Ciasto odłożyć do lodówki do lekkiego stężenia.
Orzechy posiekać na kawałki.
Czekoladę rozpuścić z dodatkiem mleka. Polewę lekko przestudzić, rozsmarować na wierzch i boki ciasta.
Obsypać obficie orzechami.
Chłodzić kilka godzin (najlepiej całą noc).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Dziś chciałam podzielić się odkrytym przeze mnie niedawno przepisem na ciasto, które już zrobiło u mas furorę:) Jest szybkie i łatwe do prz...
-
Sezon przetworów właściwie już za nami. W tym roku nie zrobiłam ich zbyt wiele, tylko tylko te, bez których nie możemy się obyć, tu muszę ...
-
Pierwszy raz z nalewką pigwową spotkałam się kilkanaście lat temu, był to popisowy trunek pewnego miłego, starszego Pana, u którego czasem w...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz