Najlepsze pączki, jakie kiedykolwiek jadłam.
Eksperymentuję z różnymi przepisami, ale do tych wracam jak bumerang...są przepyszne, długo zachowują świeżość, przygotowuje się je łatwo i szybko.
Przepis pokazywałam na starym blogu, uprościłam jeszcze recepturę,jest idealnie!
Co do tych pięknych, złotych obrączek - przeczytałam mnóstwo rad, co zrobić, żeby były idealne, wypróbowałam wszystkie; testowałam na różnych pączkowych przepisach i konkluzję mam jedną - albo się robią, albo nie i nie mam pojęcia, od czego to zależy! Tak, więc - bez spiny, z obrączką, czy bez, domowe pączki są 100 razy lepsze niż kupione w najlepszej cukierni :D
składniki:
ciasto:
1 kg mąki
1/2 kg ziemniaków
1/2 kostki masła
1/2 szkl. cukru
1/2 szkl. mleka
100 g drożdży
5 jajek
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
kieliszek spirytusu
ponadto:
marmolada różana
olej do smażenia
cukier puder do posypania
Ziemniaki obrać, ugotować w lekko osolonym wrzątku, odcedzić, dodać masło i za pomocą tłuczka rozetrzeć na gładką masę. Przełożyć do dużej misy. Dodać mleko i cukry, wkruszyć drożdże, wymieszać,odstawić na ok10 minut.
Do miski ziemniakami przesiać mąkę, dodać jajka i spirytus. Wyrobić gładkie, elastyczne ciasto.
Przykryć lnianą ściereczką i odstawić na ok pół godz. do wyrośnięcia (można dłużej).
Ciasto przełożyć na lekko oprószoną mąką stolnicę. Podzielić na pół. Z każdej części uformować wałek, następnie pokroić w plastry.
Każdy plaster położyć na rękę, na środek wyłożyć łyżeczkę marmolady, zlepić brzegi formując kulę.
Układać "zlepieniem" na spód i odstawić na kilka minut do wyrośnięcia.
Ja układam pączki na wysypanej mąką blaszce, nagrzewam piekarnik do ok 30 stopni i do chwili smażenia trzymam tam pączki przy lekko uchylonych drzwiczkach. Oczywiście sztuk wychodzi więcej niż mam miejsca w piekarniku, dlatego na bieżąco w przenoszę pączki ze stolnicy do pieca a stamtąd do tłuszczu.
Smażyć w głębokim tłuszczu z obu stron na złoto.
Osączyć na papierowym ręczniku.
Po przestudzeniu posypać cukrem pudrem.